Pierwotny
Wieczorem po wyjściu Stefana, wciąż przeglądałam się w lustrze, spoglądając jak mój nowy naszyjnik się prezentuje. Jenna zawołała mnie z dołu, prosząc bym zeszła na kolację. Ogarnęłam wierzchem dłoni fryzurę i zeszłam na dół. Tym razem nie byliśmy tylko w trójkę, jak co wieczór. Do drzwi rozległo się pukanie. Ciotka nie wspominała, że będziemy mieli gości. Otworzyłam drzwi, Jenna miała całe dłonie umazane mąką. Na ganku czyhał wysoki, ciemnowłosy mężczyzna. Na oko, był w wieku Jenny. Bardzo elegancki, ubrany w garnitur. Gęste włosy delikatnie opadały na oczy, co nadawało nieznajomemu srogi wyraz twarzy.
- Katherine?! Jak ty... - Kolejny, który wziął mnie za byłą mojego obecnego chłopaka. Trzeba było przyznać, że to nieco niekomfortowa sytuacja. Czy naprawdę, aż tak ją przypominałam? Co najważniejsze, Katherine ponoć zginęła wiele lat temu. Jak to możliwe, aby trzydziestolatek ją znał? Ogarnęła mnie fala gorąca.
- Eleno, wpuść gościa do środka. - Jenna z kuchni obserwowała całe zajście.
- Dobry... dobry wieczór. Proszę wejść i się rozgościć. - Co innego mogłam zrobić? Odkąd dowiedziałam się o wampirach ciągle miałam zwidy. Nie mogłam podejrzewać każdego człowieka o bycie potworem.
- Kochanie, to jest Elijah. Elijah Mikaelson. - Ciotka doszła do nas i ocierając brudne ręce o fartuch, pogładziła mężczyznę po ramieniu.
- Jestem...
- Wiem kim jesteś. - Trzydziestolatek przerwał mi w połowie zdania, nie kryjąc zdziwienia na twarzy i ucałował wierzch mojej dłoni. - Jenna to moja ciocia. - Kobieta zerknęła ukradkiem na Elijahę i uśmiechnęła się. Po raz pierwszy od dłuższego czasu widziałam na twarzy cioci uśmiech. Zawsze była duszą towarzystwa, ale po wypadku zmieniła się. Zresztą tak jak my wszyscy. Wcale nie wydawała się zdziwiona tym, że facet którego widziałam pierwszy raz na oczy mnie zna.
- Siadajcie do stołu. Już podaję kolację. - Jenna wskazała mężczyźnie dłonią jak udać się do salonu.
- A gdzie Jerr? - Nie widziałam brata od rana. Rozumiem, że ma dziewczynę, ale po tym co stało się w lesie, jestem nadwrażliwa na jego punkcie.
- Zostaje dziś na noc u kolegi. Wróci jutro.
Zasiedliśmy do stoły, a Jenna przyrządziła niesamowitego kurczaka z ryżem. Była w końcu taka szczęśliwa... Wszystko ułożyło się w jedną całość. Gdy nie wróciła na noc, zapewne spędzała ten czas z Elijahą. Nie miałam jej oczywiście tego za złe. Ma prawo w końcu do szczęścia. Od rozstania z Loganem nie spotykała się z ŻADNYM mężczyzną. Ciemnowłosy wydawał się całkiem w porządku, a to co wcześniej mówił o Kath wzięłam za nieporozumienie.
- Jest Pan z Mistic Falls? - Chciałam nadać właściwy bieg rozmowie.
- Proszę, mów mi po imieniu. W końcu mam nadzieję, że będziemy spotykać się częściej. - Kątem oka uśmiechnął się do Jenny, a ona lekko się zarumieniła. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby flirtowała z kimkolwiek.
- Mieszkałem w Bułgarii, Dostałem telefon od starej znajomej. Rose. Wspominała o tobie. -Serce podeszło mi do gardła na samą myśl o tym co działo się, gdy Damon zabrał mnie do swojego starego domu. Słowa Rose... "Narodził się nowy sobowtór..." . To, że nasz gość pomylił mnie z Katherine nie było przypadkiem. Dopiero teraz zauważyłam, jaką zadartą ma minę i jaki jest pewny siebie.
- No więc, gdy Rose powiadomiła mnie o... o czymś, wróciłem do miasteczka. Już kiedyś wraz z rodziną tu mieszkaliśmy.
Odsunęłam się od stołu, chcąc jak najszybciej wrócić na górę .
- Już idziesz? - Jenna nie potrafiła oderwać wzroku od Mikaelsona, jakby była zahipnotyzowana.
Nie, to niemożliwe. Co jeśli... Elijah zmusił ją do tej kolacji, aby lepiej mnie poznać? Ale po co? Odruchowo spojrzałam na mój wisiorek.
- Skąd go masz?! - Mężczyzna podniósł się z krzesła i chwycił mój medalik. W tej samej chwili zrobiło mi się słabo. Przed oczami stanęła nieznana mi blondynka, a przy niej... Elijah. Chciałam ustać na nogach, ale tak bardzo kręciło mi się w głowie, że ze zdławionym krzykiem runęłam w ciemność.
~~~*~~~
Caroline szykując się na randkę z Tylerem, nie miała pojęcia co na siebie włożyć. Wszystko wydawało jej się nieodpowiednie lub
źle
na niej leżało. Mimo, że miała trzy szafy z ubraniami i była maniaczką mody. W ten wieczór pragnęła wyglądać wyjątkowo. Gorączkowo wyjęła wszystkie rzeczy z szafy i na nowo poszukiwała nieziemskiego odzienia. Do drzwi pokoju zapukała Liz, mama blondynki.
- Wiem, że jesteś zajęta przygotowaniami na randkę, ale co to za bałagan? - Rozglądnęła się do okoła pokoju.
- Nie mam się w co ubrać! - ze złości opadła bezradnie na łóżko.
W całym domu rozległ się dzwonek do drzwi.
- Myślę, że to ktoś do ciebie. - Przeraziła się, że Tayler przyjechał po nią wcześniej. Zeszła na dół. Otworzyła szeroko drzwi, ale czy chało na nią tylko pudło na wycieraczce.
Wzięła je do środka i zamknęła za sobą drzwi. Mama zdążyła zejść już na dół. Podała córce srebrne nożyczki, a ta rozpakowała pakunek. W środku znajdowała się cudowna, krwisto czerwona sukienka do połowy uda. Do tego seksowne, czarne szpilki, które spodobały się jej gdy tylko zobaczyła je na wystawie. Ale... Tylko mama o tym wiedziała. Odwróciła się do niej i widząc jej szeroki uśmiech na twarzy wiedziała, że to jej sprawka. Utuliła ją mocno.
- Mówiłam ci już, że jesteś najlepszą mamą na świecie?!
- Może raz, albo dwa... - Żartobliwie droczyła się z Care.
Forebs wzięła sukienkę na górę, by dokonać ostatecznej przymiarki i pokazać się mamie. Dopiero teraz zza drzwi łazienki dosłyszała wibrujący telefon. Na ekranie widniało imię Tylera. Lekko podenerwowana przeciągnęła zieloną ikonkę ze słuchawką.
- Hej Tay. Jestem już prawie gotowa, daj mi jeszcze piętnaście minut. - Była taka szczęśliwa. Dziś wieczór miało się spełnić jedno z jej największych marzeń jeszcze za czasów podstawówki.
- Muszę cię rozczarować... Dziś nie mogę. Zupełnie wyleciało mi z głowy, że jestem umówiony na mecz ze znajomymi. - Po tej wiadomości ziemia ugięła się pod jej nogami, a szczęście w sekundę opadło. Wyłączyła się tylko, nic więcej już nie mówiąc. Po chwili przyszła wiadomość SMS.
"Wszystko OK?"
Jak miało być okej? Tyler już po raz drugi zakpił sobie z niej i zrobił z niej idiotkę. Nie chcąc wysłuchiwać pocieszeń mamy dziewczyna przyszykowała się tak jak planowała. Wykonała perfekcyjny makijaż, a włosy zaczesała do tyłu. Udając, że wszystko jest w porządku zeszła na dół.
- Jakaś ty śliczna! - Mama przyglądała jej się z zachwytem, a łza aż kręciła w jej oku.
- Dziękuję mamo. Wrócę około północy. Gdyby plany się zmieniły zadzwonię do ciebie. - Włożyła swoje nowe, czarne szpilki i wyszła z domu. Chłodny wiatr smagał jej delikatną skórę a ta nie wiedząc dokąd się udać, ruszyła przed siebie.
~~~*~~~
W tym samym czasie...
Stefan
"Drogi pamiętniku. Elena nadała mojej egzystencji sens. Gdyby nie ona nie wróciłbym tutaj. Nie zobaczyłbym ponownie brata... Nienawidzę go, ale mimo wszystko to ciągle mój brat. Gdy nie miałem nikogo on był ze mną. Wybaczył mi nawet zabicie ojca! Mimo tego co się stało nie mogę zaprzeczyć, że tęskniłem za nim. Wiem też, że jeżeli chcę być z Eleną nie mogę pozwolić mu znów wrócić. Nie piję krwi z żyły od 1912... Znany jako wcześniej "ROZPRUWACZ", teraz karmię się wiewiórkami, Damon byłby ze mnie dumny. Zawsze namawiał mnie do skończenia z zabijaniem. Podczas 165 lat mojej egzystencji, dopiero teraz czuję, że moje "życie" ma jakiś cel. Muszę chronić Elenę. Nie pozwolę, aby mój brat jeszcze raz się do niej zbliżył... "
- Pozwól braciszku, że sam zdecyduję z kim się będę spotykał. Przypominam ci że jesteś ode mnie młodszy... - Przerwałem pisanie. Nie musiałem się odwracać, już i tak doskonale znałem ten głos, rozpoznałbym go wszędzie.
- To znowu...
- Tak, to znowu ja. Chyba nie myślałeś, że tak łatwo się mnie pozbędziesz?
- Jakżeby znowu... Po co wróciłeś?
- Nie rozgościłeś się tutaj za bardzo? Ten dom należy do nas obu jakbyś zapomniał. - Damon uporczywie droczył się ze mną. Nie mogłem patrzeć jak strzela sarkazmami i pewnością siebie. Teraz role się odwróciły, ja dobry on zły. Kto by pomyślał?
- Czyli co? Chcesz tu zamieszkać? - Mój głos przybrał kpiący ton.
- Tak się składa, że nie mam żadnych planów na najbliższy czas... Z racji, że jestem dobrym wampirem nie zahipnotyzuję nikogo, aby mnie przenocował.
- Dobrze wiem, że nie chodzi ci o braterską wizytę Damon. Chcesz czegoś innego... Elenę.
- Ta dziewczyna i tak jest już skazana na śmierć. Znasz historię. Pierwotni będą ją ścigać tak jak niegdyś Katherine.
- Nie, jeśli nikt się o niej nie dowie... - Popatrzyłem na brata, który rozłożył się, w niegdyś swoim ulubionym brązowym fotelu. Zdążył już nalać do szklanki burbona. Ta jego pewność siebie była dla mnie niesamowicie uciążliwa w tym momencie.
- Jest już za późno. Gdy wywiozłem Elenę do ruin naszego domu myśląc, że to Katherine Pierce, Rose odkryła o co chodzi. Dla wolności zrobi wszystko. Z tego co wiem, Elijah jest już w mieście i właśnie w tej chwili je kolację z Eleną. - Serce podeszło mi do gardła. Nie chcąc słuchać więcej brata, wampirzym tempem wybiegłem z domu. Usłyszałem tylko jeszcze wołania Damona
- Nie masz szans. Klaus i tak ją znajdzie.
~~~*~~~
Caroline włócząc się bez celu po mieście spoglądała jak pary spacerują po alejach parku. Buty zaczynały już ją obcierać, ale nie chciała wracać teraz do domu. Siadła na jednej z ławek, lekko wilgotnej od popołudniowego deszczu. Dopiero teraz do oczu napłynęły jej łzy. W tej chwili mogłaby spędzać świetny wieczór w towarzystwie Tylera, ale to oczywiście za wielkie szczęście dla niej. Ukradkiem spojrzała na mężczyznę, siedzącego na ławce obok. Z powodu panującej wokół ciemności nie widziała dokładnie twarzy. Dopiero gdy podniósł się z miejsca i podszedł bliżej, wysoka uliczna latarnia oświetliła zarys jego twarzy. Care otarła wierzchem dłoni łzy i odwzajemniła jego uśmiech. Mężczyzna o jasno brązowych włosach z lekkim zarostem na twarzy stał teraz dokładnie naprzeciwko blondynki.
- Mogę się dosiąść? - Wysoki brunet wskazał dłonią miejsce obok Caroline. Dziewczyna niemal niezauważalnie przytaknęła głową.
- Jak ci na imię? - Jego piękny, brytyjski akcent przyprawił blondynkę o szybsze bicie serca.
- Jestem Caroline. - Dziewczyna choć na chwilę była myślami przy czymś innym, niż przy Tylerze. Skupiła całą swoją uwagę na przystojnym mężczyźnie obok niej i poufnie obserwowała jego intrygującą twarz.
- Miło cię poznać Caroline. Jestem Klaus.
***
Rozdział dodaję bardzo późno :( Bardzo Was przepraszam. Miałam teraz bardzo dużo na głowie, dopiero jak oceny już wystawione mam trochę czasu. Tak jak obiecałam są i Pierwotni :D Mega mnie to cieszy, bo jest to mój ulubiony wątek w serialu *.* Mam nadzieję, że oceny już poprawione? :* Zachęcam do zostawienia komentarza. Podczas wakacji planuję więcej pisać. Więc rozdziały będą dodawane szybciej :) Co do nowego posta... Do dwóch tygodni powinien się pojawić. Nie chcę też niczego obiecywać, bo nie wiem jak wena będzie mi sprzyjać :D
Tęsknicie już za nowymi odcinkami TVD? Ja bardzo :(
Czytasz = Komentujesz